-Hej słońce. - powiedział tą swoją fajną chrypką. Uśmiechnęłam się do niego i odpowiedziałam na przywitanie.
-Christian mam taką pewną sprawę, yhm... mogłabym dzisiaj nie pójść do szkoły? Muszę zobaczyć co u Emmy. Nie odzywała się od 2 dni. - uśmiechnęłam się z nadzieją, że się zgodzi.
-A nie miałaś zanieść zwolnienia z przyszłego tygodnia. - kurde zapomniałam o tym wyjeździe
w góry.
-Zaniosę i się zwolnię z dzisiaj. Muszę kupić sukienkę na przyjęcie i pomóc wybrać garnitur Andy'emu. Rozumiesz? - nie wiedziałam co ja mówię, myślałam że jak powiem o Andym to się zgodzi. Spojrzał na mnie dziwnie, kiedy mówiłam "rozumiesz".
-Rozumiem, macie pewne "plany" - dlaczego plany wziął w cudzysłów. Ooo matko już wiem, myśli, że mam zamiar spędzić cały dzień z Andym w łóżku.
-Yhm Christian my... nie... - przerwał mi.
-Rozumiem, chcesz się urwać ze szkoły by pójść do Andy'ego i odwiedzić przyjaciółkę. Idź, tylko zanieś to zwolnienie. - od kiedy on jest taki miły dla mnie. Jestem zaszokowana jego zachowaniem, jakby ktoś mu coś wszczepił.
-Okay, dziękuję. - pocałowałam go w polika, założyłam kurtkę i wyszłam z budynku.
Pojechałam pod dom Emmy. Nie było samochodu jej mamy, więc Emma jest sama w domu. Zadzwoniłam dzwonkiem, usłyszałam sygnał, ale drzwi nikt nie otworzył. Dobrze, że wiem gdzie chowają klucze, w przypadku zgubienia lub słabej pamięci.
Wyciągnęłam klucze z kwiatka, który wisiał na werandzie. Otworzyłam delikatnie drzwi, które nieco skrzypiały i weszłam powoli do środka. Zobaczyłam Emme z kijem bejsbolowym.
-Ty w ogóle grasz w baseball? - ona tylko przytuliła się do mnie i zaczęła płakać.
-Myślałam, że to on, że on tu przyjdzie..- usłyszałam jej słowa przez płacz.
-Emma, ale kto tu przyjdzie? O czym ty mówisz? - oderwałam ją od siebie i posadziłam na kanapie w salonie.
-On, to działo się tak szybko, nie wiedziałam co robić Zuza. Boję się wyjść nawet z pokoju. - ciągle płakała, nie wiem nawet jak znalazła oddech by coś powiedzieć.
-Emma? Uspokój się, zadzwonię po chłopaków. Razem coś wymyślimy, okej? - zapytałam jej, a ona tylko mnie przytuliła i powiedziała: Kocham Cię.
-Ja Ciebie też, poczekaj chwilę, wykonam tylko mały telefon. - wyjęłam telefon z plecaka i wybrałam numer Ryana. Usłyszałam dźwięk nie odbierającego przyjaciela. Super, do kogo zadzwonić, Joel.
Po chwili usłyszałam głos Joela.
-Hej Zuza, chcesz się umówić na randkę czy coś? - usłyszałam dziwne pytanie Joela, aż mnie zamurowało. Myślałam że leci na Emme. Pewnie Andy się wygadał i teraz coś kręci.
-Nie Joel, głupku. Możecie przyjechać do domu Emmy, wszyscy?
-Wszyscy, nawet Andy? No możemy, kiedy? - zaśmiał się przez słuchawkę.
-To nie jest śmieszne Joel, macie być tu za 5 minut. - rozłączyłam się by zrobić dramatyczniejsze zakończenie rozmowy.
-Zaraz tutaj będą Emma, wszystko będzie w porządku.- nie wiedziałam w co ręce włożyć, ta ryczy na tej kanapie, a ja nie mam pojęcia o co chodzi. Poszłam do kuchni, by zrobić herbatę sobie i Emmie. Kiedy woda zaczęła się gotować ktoś zapukał do drzwi.
-To on, to pewnie on. Przyszedł, przyszedł po mnie. - Emma zakryła się poduszką. A ja podeszłam do drzwi. - Zuza nie otwieraj, proszę cię nie otwieraj.
-Emma to zapewne chłopcy. - Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć, przede mną stał nie kto inny jak Eric. Od razu chciałam zatrzasnąć drzwi, ale on był silniejszy ode mnie. Odepchnął mnie od siebie, że uderzyłam głową o ścianę i upadłam na ziemię. Głowa mnie strasznie bolała, widziałam rozmazany obraz. Eric podszedł do kanapy i zaczął dusić Emme, wiedziałam, że po niej przyjdzie także po mnie, chciałam jej pomóc, ale ja nie miałam siły żeby się podnieść.
Po chwili do domu Emmy weszli chłopcy, Joel, Ryan i Adam zajęli się Emmą i Ericiem. Andy natomiast podszedł do mnie.
-O matko Zuza nic ci nie jest? - w jego głosie było słychać zaniepokojenie? Też bym była lekko zaniepokojona gdyby on leżał prawie nieprzytomny na podłodze.
-Nie, nie tylko trochę boli mnie głowa. - chciałam wstać, kiedy Andy podał mi rękę. -Dam sobie sama radę. - powiedziałam i powoli wstawałam. Zakręciło mi się w głowie i wylądowałam w ramionach Andy'ego.
-Ale ty jesteś uparta. Jak małe dziecko. - pomógł mi wstać na moje nogi. Zauważyłam, że chłopcy zaczęli szarpać się z Ericiem.
-Andy, zadzwoń na policję, proszę cię... - zobaczyłam jasne światło, które nagle zgasło.
**********************************
-Zuza, Zuza nic Ci nie jest? - usłyszałam głos Emmy, lekko otworzyłam oczy, wszędzie białe ściany, a przede mną twarz blondynki.
-Gdzie ja - ał - jestem? - złapałam się za głowę. - Co z Ericiem? Emma?
-Spokojnie Zuza, musisz odpocząć. Erica zabrała policja, niedługo będzie miał sprawę i nikogo więcej nie skrzywdzi.
-Czekaj, to znaczy, że Ciebie ... o mój Boże. Przepraszam Emma, że wcześniej Cię nie odwiedziłam. Co ze mnie za przyjaciółka. - złapałam ją za dłoń.
-Chłopcy opowiedzieli mi twoją przygodę, więc nie mam na co być zła. Lekarz powiedział, że jeżeli masz iść na to przyjęcie dzisiaj, to masz leżeć do wieczora.
-Ale Em, ja nie mam sukienki. Nie mogę iść bez jakiejś odpowiedniej, to przyjęcie Christiana, zabije mnie. - spojrzałam na nią smutnymi oczkami.
-Podobno Andy już Ci jakąś załatwił. - przytuliłam przyjaciółkę i zaczęłam się śmiać. - Co?
-Andy i sukienka? Pewnie jakaś obcisła do klubu. - obie zaczęłyśmy się śmiać, aż przyszedł lekarz.
Rozmowa z lekarzem nie trwała długo, powiedział, że dzisiaj nie mogę pić alkoholu i nie siedzieć do nocy, ponieważ jestem na lekach przeciwbólowych, co z połączeniem z alkoholem może być złym skutkiem. Zadzwoniłam do Andy'ego w podziękowaniu za sukienkę, której zresztą jeszcze nie widziałam bo jest w domu, oraz umówiłam się z nim pod salą bankietową. Po wielu godzinach bezsensownego leżenia w szpitalu, o którym Christian nie miał pojęcia, bo Ryan wszystko załatwił, wróciłam do domu. Byłam na tabletkach przeciwbólowych więc zupełnie nic nie czułam, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jednak czułam się śpiąca przez to całe leżenie w szpitalu, że odechciało mi się pójścia na przyjęcie. Jednak poszłam wziąć szybki prysznic, bo Andy zrobi problem z byle czego. Wyszłam spod prysznica jak odnowiona i nawet miałam chęci aby pójść na przyjęcie, nawet z Andym. Weszłam do pokoju, a na moim łóżku leżało wielkie pudło, a na nim karteczka: "Mam nadzieje, że Ci się spodoba i będziesz pięknie wyglądać. Do zobaczenia. Andy." Pomyślałam przez chwilę, że mogłabym być z kimś takim jak Andy, ale po chwili się opanowałam i przypomniałam swoje słowa: NIGDY GO NIE POLUBISZ ZUZA! Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam pudło. Zobaczyłam śliczną sukienkę. Andy jednak ma gust, z czego byłam bardzo zadowolona. Może nie jest aż takim kretynem?
Wysuszyłam włosy i lekko pokręciłam, po czym ułożyłam je na jedną stronę, aby wyglądać poważniej. Pomalowałam się i założyłam sukienkę, która leżała na mnie idealnie. Na plecach widać było mój tatuaż, który zrobiłam po śmierci dziadka. Był to klucz wiolinowy, który pokazywał moją pasję do muzyki. Przypominał mi o tym, że nie wolno się poddawać i trzeba walczyć o swoje marzenia. Z zamyślenia wyrwał mnie domofon i głos Boba.
-Panienko jeżeli nie wyjedziemy teraz, to się spóźnimy.
O matko spóźnimy się, Chris mnie zabije. Pomalowałam usta i wzięłam szpilki w ręce, po czym wyleciałam z domu jak tornado. Zjechałam szybko windą i już byłam pod limuzyną.
-Ciekawe obuwie panienko Zuzanno. - Bob się do mnie uśmiechnął, a ja się ukłoniłam.
-Jedźmy już, nie chcę by wuj się zdenerwował. - wsiadłam i założyłam buty na nogi.
Minęło sporo czasu, po czym byliśmy na miejscu. Czekałam aż Bob otworzy mi drzwi, zawsze tak robiliśmy jakbym była księżniczką. Jednakże drzwi otworzył mi Andy.
-Dobry wieczór. Jak samopoczucie? Głowa nie boli? - podałam mu rękę.
-A dziękuję, tabletki czynią cuda. - uśmiechnęłam się krzywo.
Zobaczyłam, że Christian idzie w naszą stronę i od razu złapałam Andy'ego za rękę. Uścisnął mnie mocno i przywitał się z moim wujem.
-Zuza pięknie wyglądasz. - skomentował mnie wujek i pocałował w polika.
-Dziękuję, to Andy wybrał tę sukienkę. Przecudowna jest prawda? Widać nawet mój tatuaż.- odwróciłam się by pokazać wujkowi mój tatuaż. Mina mu zrzedła. Odciągnął mnie na stronę.
-Co to ma być Zuza? Skąd wzięłaś zgodę na ten tatuaż? - ścisnął mnie mocno za rękę, że naprawdę bolało. Czasami nie potrafił opanować swojej złości.
- Puść mnie, bo to boli. - spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Najpierw mi odpowiedz Zuza, jak to zrobiłaś bez mojej zgody. - powiedział głośniej, że Andy usłyszał. Ach tak chcesz się bawić.
-Dziadek mi dał zgodę, jak jeszcze żył. Tam nie wiedzieli, że umarł. Wszystko potrafisz zepsuć. - ludzie na nas spojrzeli. - Chciałeś to masz, a teraz wybacz idę się pobawić trochę z moim chłopakiem. - pociągnęłam Andy'ego za rękę w stronę sali bankietowej. Usiedliśmy przy stoliku.
-O co chodziło? Nie powinnaś się tak denerwować po tym wypadku dzisiejszym. - spojrzał na mnie.
-Nie rozmawiajmy o tym. Chodźmy tańczyć, bo pomyśli, że jesteś zmyślonym chłopakiem. - uśmiechnął się tylko do mnie, wstał i wystawił rękę. Podałam mu moją dłoń i poszliśmy tańczyć.
-Twój wujek ciągle się na nas patrzy. - oznajmił mi Andy. A ja wiedziałam dlaczego.
-Myśli, że udajesz mojego chłopaka, tylko by dał mi spokój. Zauważył pewnie, że nie zachowujemy się jak para. Wiedziałam, że długo się udawać nie da. - oparłam głowę na ramię Andy'ego.
-Może powinniśmy spróbować go jakoś przekonać. po prostu się uśmiechnij.
Uśmiechnęłam się, a Andy mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Poczułam lekkie mrowienie na ciele, ale uważam, że to przez te tabletki przeciwbólowe. Nagle zaczęła boleć mnie głowa, więc pociągnęłam Andy'ego na taras. Przyszedł za nami Christian z jakimś starszym facetem.
-Zuza chciałbym Ci przedstawić mojego starego przyjaciela Evana Greenday. Zarządza planami na wyjazdy za granicę w związku ze studiami prawniczymi. - spojrzałam na Andy'ego, a potem na wujka.
-Bardzo mi miło pana poznać, Zuzanna McCauley, a to mój chłopak Andy Brown.- podali sobie ręce.
-Nie poznaje mnie panienka? Kiedyś spędzaliśmy razem wakacje, wraz z moim synem.- Greenday, czy ja to nazwisko w ogóle kojarzę?
-THOMAS!- krzyknął, a obok nas pojawił się przystojny chłopak w moim wieku.- ej ej, mój mózg zaczął działać, przecież ja go znam, Thomas mój przyjaciel z dzieciństwa.
-Cześć Thomas, kiedy my się ostatnio widzieliśmy?- zmierzył mnie, zdziwił się trochę i zaraz przytulił.
-No trochę czasu minęło, ale się z ciebie laska zrobiła.- w tym momencie Andy odchrząknął, pociągnął mnie do tyłu i objął.
-Dzięki, ach no tak, to mój chłopak Andy, Andy to Thomas, mój przyjaciel z dzieciństwa.- nagle mój humor się poprawił, a głowa przestała mnie boleć. Chłopcy się poznali, a impreza z drętwej przerodziła się w spotkanie po latach.
Oprócz rozmów, tańców i toastów nic więcej ciekawego się nie działo.